Rozdział 22

Czerwona czcionka oznacza sami wiecie co. W rozdziale nie ma jakoś bardzo wyimaginowanych scen, jednak wolę was uprzedzić, żeby nie było niepotrzebnych zgrzytów. 

Ethan
Impreza powoli zaczęła zamieniać się w totalne gówno. Ludzie ledwo trzymali się na nogach, niektórzy poprzestali na obrzygiwaniu ścian. Można było określić to co się tutaj działo w dwóch słowach: totalna masakra. Nie była to moja pierwsza tego rodzaju impreza ale ta była absolutnie przereklamowana. 
Nie znałem tutaj nikogo, nie wiedziałem jak wygląda właścicielka i organizatorka tego gówna ale kiedy zobaczyłem tańczącą na stole, półnagą dziewczynę w kręconych blond włosach byłem pewien, że to ona. Była całkiem niezła, pijana i pewnie szybka do wzięcia, gdybym był w takim stanie co wszyscy dookoła pewnie już byłaby moja. 
Chodziłem po ogromnych rozmiarach domu i nigdzie nie widziałem April. Po wejściu tutaj poszedłem tylko po coś do picia dla nas a ona już zniknęła mi z oczu i do tej pory jej nie widziałem. Z rękoma w kieszeniach rozglądałem się po pomieszczeniach pełnych ludzi. W salonie zebrała się grupka osób, którzy grali w słoneczko - ale jazda! Stanąłem na chwilę przyglądając się im z daleka. Chyba pozmieniali trochę zasady ze względu na to, że byli za bardzo narąbani. Jedna z dziewczyn biorąca udział w zabawie właśnie robiła loda jakiemuś facetowi, który był na oko dużo starszy od niej. Inni nagrywali to telefonami komórkowymi. Ciekawe jak będzie czuła się następnego dnia, gdy dowie się co zrobiła. Śmiejąc się pod nosem z ich głupoty poszedłem do kuchni, która wyjątkowo była pusta. Zabrałem z blatu puszkę piwa i upijając łyk zauważyłem leżącą na ziemi przy lodówce dziewczynę. Odstawiłem napój i kucając przy niej sprawdziłem jej puls. Był wyczuwalny ale słaby. Poklepałem ją po policzku i zapytałem:
- Hej, wszystko w porządku?
- Bran..don.mm? 
- Nie, nie jestem Brandon, słuchaj, dobrze się czujesz?
- Gło..wa, moja gło..
- Shh, boli cię głowa? Chodź pomogę ci wstać i zaprowadzę gdzieś, gdzie będziesz mogła się położyć.- powiedziałem po czym owinąłem sobie jej rękę dookoła szyi i przytrzymując za biodro uniosłem do góry. Była zalana, ledwo stawiała kroki. Co za ludzie, zachowują się jakby pierwszy raz mięli styczność z alkoholem. Podtrzymując ją, żeby się nie przewróciła otwierałem po kolei drzwi. Wszystkie pokoje na parterze zajęte były na szybkie numerki - żadna nowość. 
- Jak masz na imię? - zagadywałem ją, żeby całkiem nie odpłynęła.
- Kat..Katie. - odpowiedziała.
- Dobra, słuchaj Katie ja jestem Ethan. Wiesz może jak trafić do schodów prowadzących na piętro? - zapytałem podciągając ją wyżej. 

April
Przegrałam walkę. Pamiętam jak zostałam uderzona w twarz a później ledwo przytomna wciągana byłam za ręce po schodach na górę. Plecy bolały mnie tak bardzo od drewnianych ostrych kantów, że ledwo oddychałam. Nie miałam już siły się sprzeciwiać. Ciągnął mnie wzdłuż korytarza po ziemi, by chwilę później otworzyć brązowe drzwi sypialni. Rzucił mnie na łóżko i powiedział:
- Zaczekaj tu i nawet nie próbuj nic kombinować suko. 
- Pieprz się. - wychrypiałam. 
Po tych słowach podszedł do mnie zacisnął ogromną dłoń na mojej twarzy a drugą ręką uderzył mnie w brzuch z pięści. 
- Jeszcze jedno słowo a zginiesz szmato. - warknął i wyszedł z pokoju. 
Z bólu zwijałam się na łóżku, brakowało mi powietrza a łzy potokiem napływały do oczu. Leżałam tak jakiś czas a on w dalszym ciągu nie wracał. Nie wiedziałam gdzie poszedł ale chyba była to jedyna okazja do ucieczki. Mimo bólu który od brzucha promieniował aż do pleców zsunęłam się z łóżka i pobiegłem w stronę drzwi. Nie chciały się otworzyć. Szarpałam za klamkę a zamek i tak nie ustępował. Splotłam dłonie na głowie i zaczęłam krążyć po pokoju, zastanawiałam się jaką inną drogą można skąd wyjść. Wtedy mnie olśniło. Widzieliście może kiedyś w kreskówkach jak bohater wpada na pomysł a przedmiot którego będzie używał albo się podświetla albo zaznacza? W moim przypadku tak było z oknem. Podbiegłam do niego i otwierając na oścież zerknęłam w dół. Nie było jakoś bardzo wysoko a niecałe dwa metry niżej był daszek. Dookoła było pełno ludzi, tańczyli i śmiali się. Im nic nie groziło a ja? Byłam uwięziona. Wspięłam się na parapet i przytrzymując ramy okna jeszcze raz rozejrzałam się dookoła. Wzięłam głęboki w dech, który spowodował przypomnienie o bólu, kiedy usłyszałam pokrzykiwania:
- Skacz! Skacz! Skacz! - wszyscy zebrali się pod oknem i dopingowali mi. Faktycznie, jakby było w czym dopingować. Nie znali mojej sytuacji a mimo to czekali na przedstawienie. Nie miałam zamiaru się zabić, nie tym razem. Usiadłam na parapecie i zsuwając się jednym bokiem sprawdzałam jaka odległość pozostała mi do następnego punktu zaczepienia. Byłam tak skupiona, że nie usłyszałam otwierających się drzwi. Ludzie na dole w dalszym ciągu krzyczeli i pogwizdywali a mnie wcale nie było do śmiechu. Już miałam zeskoczyć, kiedy wielkie, obleśne łapska zacisnęły się na moich nadgarstkach i wciągnęły mnie z powrotem do środka.
Po zadaniu silnego uderzenia w twarz upadłam na miękki materac a przed oczami pojawiły mi się gwiazdki. On natomiast wyjrzał przez okno i ze śmiechem powiedział do zebranych na dole:
- Spokojnie ludzie, jest pod moją opieką.
Następnie zwrócił się w moim kierunku i stawiając małe, powolne kroki z szyderczym uśmiechem oblizał usta. Zaczęłam podciągać się w róg łóżka w chwili kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że koleś jest coraz bliżej mnie i prawdopodobnie wiedziałam co chciał dalej zrobić.
- Nigdzie nie uciekniesz skarbie, bo dzisiaj i tak będziesz moja. - powiedział wchodząc powoli jedną nogą na łóżko przejechał ręką po moim kolanie. Na samą myśl o tym co zaraz miało się stać wzdrygnęłam się. Był coraz bliżej, podwinął mi koszulkę do góry a nieświeży oddech czułam na mojej twarzy. Z przerażeniem przyglądałam się jego twarzy, jego źrenicom, które pod wpływem mojej skóry rozszerzały się coraz bardziej. Zaczął całować moją szyję a ja siedziałam zupełnie jak wmurowana. Czułam mokre ślady pozostawione po jego chropowatym języku, mdliło mnie.
Złapał moją rękę za nadgarstek i wkładając sobie ją za spodnie czerpał przyjemność z mojego dotyku. Trzymał mnie mocno, żebym nie mogła jej wyjąć a mnie zbierało się na wymioty. Czułam jak z sekundy na sekundę robi się coraz większy a on obleśnie zaczął sapać mrużąc przy tym oczy.
Zaczęłam cicho szlochać a on poruszał moją ręką. Łzy w coraz większej ilości zaczęły wylewać się z moich oczu. Drugą ręką błądził w kierunku moich piersi a ja starałam się od niego odsunąć jak najdalej.
- Pozwól sobie na coś więcej, otwórz się kochanie. - szeptał.
- Wiem, że tego chcesz. Mnie pragnie każda. - powtarzał dysząc.
Oddech miał przyspieszony a jego ruchy były 'dzikie'. Starałam się patrzeć w innym kierunku ale świadomość tego, że moja ręką znajduje się gdzieś, gdzie być nie powinna bez mojego przyzwolenia sprawiała, że z obrzydzenia rozbolał mnie brzuch.
Chwilę później poczułam jak ciepła, lepka substancja oblewa moją dłoń a on wyciągając ją ze spodni zaczął oblizywać każdy palec z osobna. Wyrwałam mu ją i zadając mu cios metalowym budzikiem w głowę, który zabrałam wcześniej z nocnej szafki uciekłam w stronę drzwi. Były zamknięte ale uderzając w nie z pięści i wołając pomocy miałam nadzieję, że ktoś mnie usłyszy. Kostki bolały mnie od silnych uderzeń, które zadawałam w drewnianą płytę modląc się by ktoś mi pomógł a on tym czasem leżąc na łóżku zaczął śmiać się przeraźliwie głośno. Odwracając głowę w jego stronę przyglądałam mu się ze zdziwieniem.
- Uważasz, że ktoś cię usłyszy? Jesteś głupia czy głupia? - wykrztusił przez łzy z rozbawienia. - Wszyscy dobrze się bawią, nie zauważyłaś tego? Łącznie ze mną, jesteś taka zabawna. Dawno się tak nie uśmiałem. - parsknął śmiechem a ja wróciłam do wcześniejszej czynności. Kopałam drzwi z całej siły. Czekałam tylko na to aż się rozlecą a ja bez żadnych przeszkód będę mogła uciec. Z czasem zaczęłam się poddawać i ponownie poczułam ciepły oddech na mojej szyi. Stał za mną a jedna z jego rąk zabłądziła pod moją bluzką i zatrzymała się na mojej piersi. Cieszyłam się, że znalazło się jeszcze coś, co oddzielało nas od siebie - warstwa materiału mojego stanika, jednak nie był to powód, żeby odetchnąć z ulgą. Gość był napalony, czerpał radość z mojego strachu i tego, że nie byłam doświadczona tak jak on.

Ethan
Katie pokazała mi drogę na piętro a ja wniosłem ją na górę. Wydawało mi się, że jest jej już minimalnie lepiej, bo zaczęła stawiać pewniej kroki. Korytarz nie był oświetlony a zza drzwi połowy pokoi, które się tu znajdowały słychać było mimo głośnej muzyki ciche jęki. Chciałem jak najszybciej odstawić dziewczynę w bezpieczne miejsce i poszukać April ale było to niemożliwe kiedy przyglądałem się jak ciągnęła za sobą nogi , jakby była odrętwiała. Swoją drogą była całkiem ładna. Miała duże zielone oczy, które obrysowane były długimi wytuszowanymi rzęsami. Długie kręcone brązowe włosy oraz porcelanową cerę. Była tak drobna, że kiedy podtrzymywałem ją bałem się, że zrobię jej przypadkiem krzywdę. Jej skóra była tak delikatna, że kiedy przejechałem dłonią po jej ramieniu przeszły mnie ciarki. Zmierzaliśmy akurat do pokoju znajdującego się na końcu korytarza, kiedy Katie powiedziała, że musi do łazienki. Otworzyłem jej drzwi a ona weszła do środka zamykając je za sobą. Pomyślałem, że w między czasie sprawdzę czy coś jest wolne. Ruszyłem przed siebie oglądając abstrakcyjne obrazy wiszące na ścianach, które pomalowane były na biało. Pierwsze skojarzenie było takie, że jest tutaj zupełnie jak w szpitalu. Wszystko było sterylne i czyste, podczas mojej krótkiej wycieczki zapoznawczej nie dostrzegłem ani grama kurzu.
Poprawiając kaptur od bluzy chwyciłem za klamkę ciemnobrązowych drewnianych drzwi przede mną. Nie otworzyły się ale w 100 procentach byłem pewien, że ktoś tam jest. Przyłożyłem głowę do drzwi i nasłuchując wydobywających się ze środka dźwięków usłyszałem stłumione wołanie "pomocy". Nie byłem pijany więc wszelkie zwidy były wykluczone. Możecie mi wierzyć lub nie ale tam była April, której chyba działa się krzywda.
- April?! - krzyknąłem uderzając z pięści w drzwi i szarpiąc ponownie za klamkę. Po chwili usłyszałem głośniejszy krzyk i łupnięcie o ścianę. Nie wiedziałem co się tam dzieje ale to co zdołałem przyswoić wystarczyło mi na tyle żeby interweniować. Odsunąłem się na jakieś pół metra i z rozbiegu zadając mocne kopnięcie wyłamałem zamek. Drzwi otworzyły się z hukiem uderzając o ścianę a przede mną stał chłopak na oko 25letni. Miał rozpięte i spuszczone do połowy ud spodnie. Zgrzytając zębami zacisnął ręce w pięści i daję słowo że z sekundy na sekundę jego twarz zmieniała barwę na coraz to nowe odcienie czerwieni. Przy jego nogach kucała zmarnowana dziewczyna, twarz zakrywała dłońmi. Płakała. Bluzkę miała porozrywaną a włosy potargane.
- April? - zapytałem niepewnie.
Nawet jeśli to nie byłaby ona, koleś i tak za chwilę miał stracić połowę zębów, które trzymał w swojej parszywej gębie.
- April? - powtórzyłem głośniej.
- Zamknij ryj i wyjdź koleś jeśli chcesz żyć. - wtrącił się typ z głową zgoloną na jeżyka i szramą na poliku.
- April, proszę wyjdź jeśli wszystko jest w porządku i poczekaj na mnie przy schodach, okej? - zapytałem przekręcając głowę w lewo.
Zaczęła powoli wstawać nie odsłaniając przy tym twarzy. Pewnie się wstydziła ale zupełnie nie było czego.
- Na ziemie suko, nie waż się wstawać. - warknął a ja w tej samej chwili ruszyłem w jego stronę zadając mu prawy sierpowy.
- April wyjdź! - krzyknąłem jednocześnie dobijając nieznajomego.
- April wyjdź i zamknij drzwi, już! - powtórzyłem.
Wstała i wybiegając usłyszałem jak powiedziała "uważaj" mimo gotującej się we mnie złości.
Koleś lekko pochylony do przodu zaczął zataczać się w moją stronę, szykował się do zadania mi "ciosu" który zawisł w powietrzu, gdy zrobiłem unik uderzając go z łokcia w kręgosłup. Wygiął się w łuk i wydając z siebie wręcz ryknięcie upadł na ziemię. Stojąc nad nim splunąłem na niego i kopnąłem go w twarz. W dupie miałem stwierdzenie, że nie bije się leżącego bo każdy na moim miejscu zrobiłby to samo. Dla takich nie ma litości, po prostu nie ma. W pośpiechu zabrałem z łóżka kołdrę i wycierając z rąk zasychającą krew rzuciłem ją na niego.
- Teraz śpij dobrze. - powiedziałem i zamknąłem za sobą drzwi od pokoju.

April
Siedziałam na schodach a całe moje ciało drgało pod wpływem zdenerwowania. Nie wiedziałam co Ethan tam robi, po głowie krążyły mi najgorsze scenariusze. Nie chciałam być ciągana po policji i sądach. Chciałam o tym wszystkim zapomnieć, uciec od tego wszystkiego jak najdalej. Myśli rozsadzały mi głowę, obrazy przewijały się co chwile przypominając mi o tym wszystkim do czego byłam zmuszona chwilę temu przed wkroczeniem mojego "kolegi" którego poznałam na meczu. Złapałam się za włosy i ciągnąc je w przeciwną stronę zaczęłam je wyrywać. Piekła mnie skóra ale chociaż na chwilę moje myśli skierowane były w innym kierunku. Z wykonywanej czynności wyrwało mnie trzaśnięcie drzwiami z głębi korytarza i otwierające się za mną kolejne z których wyszła dziewczyna w czarnych rurkach oraz bluzce z ogromnym dekoltem. Rozglądała się jakby kogoś szukała, przyglądając się jej zauważyłam idącego w moją stronę Ethana.
- Oo, tu jesteś! Już mi lepiej. - powiedziała do niego uśmiechając się.
- Wspaniale, cieszę się. Lepiej zejdź na dół i nie bierz dzisiaj już nic więcej. - powiedział do niej po czym odezwał się do mnie. - April wszystko okej? - zapytał siadając obok mnie na schodach.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Uratował mnie, byłam mu tak strasznie wdzięczna, że tam wszedł. Tak bardzo chciałam mu podziękować ale nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów. Po prostu z płaczem rzuciłam się w jego stronę i przytulając go z całej siły powiedziałam "dziękuję, bardzo Ci dziękuję". Po moich słowach objął mnie i zaczął głaskać po głowie. Zupełnie jak... jak kiedyś Justin. Sama myśl o nim wywołała jeszcze większą ilość płynących łez i szlochów. Ethan myślał że to dlatego co stało się wcześniej ale nie do końca tak było.
- Chodź, musimy iść. - odezwał się po chwili podnosząc się i pociągnął mnie za rękę na dół. Jego ton był inny niż wcześniej, bardziej surowy i urzędowy. Biegliśmy w stronę wyjścia przez salon gdzie Sky tańczyła na stole z jakąś dziewczyną. Dobrze, że chociaż ona dobrze się bawiła.
Przed domem stał srebrny samochód, bodajże audi. Kiedy wybiegliśmy przed dom zamrygały w nim światła na znak, że alarm jest wyłączony.
- Wsiadaj. - powiedział do mnie Ethan a sam obszedł go z drugiej strony wyciągając z kieszeni dzwoniący telefon.
W środku wszystko wyłożone było skórą i pachniało nowością. Siedziałam obok miejsca kierowcy czekając aż dołączy do mnie stojący niedaleko brunet. Chciałam włączyć radio ale przy moich zdolnościach było to niewykonalne. Zaczęłam wsłuchiwać się w rozmowę którą prowadził z kimś Ethan. Wiem, że to nie było w porządku ale ciekawość wzięła nade mną górę.
- No? - powiedział do słuchawki wyraźnie zdenerwowany.
- Nic się nie dzieje. - warknął.
- Wszystko w porządku, jest ze mną. - powiedział ciszej.
- Tak siedzi w samochodzie, nic jej nie jest. - powtórzył.
- Skoro lepiej wiesz to po chuj się pytasz. - krzyknął.
- Jest bezpieczna nie rozumiesz? - powiedział i rozłączył się.
Wsiadając do samochodu jego twarz na nowo przybrała miły wyraz. Mięśnie szczęki się rozluźniły i z przepraszającym wzrokiem uśmiechnął się do mnie.
- Jesteś pewna, że wszystko okej? - zapytał ze zmartwieniem.
- Tak, jedźmy już. Nie chcę widzieć tego miejsca przez następne kilkadziesiąt lat mojego życia. - odpowiedziałam próbując żartować. Chyba mi nie wyszło bo zareagował nijak. Włożył kluczyki do stacyjki po czym odpalił silnik.
__________________________________________________________________
I jak? Liczę na wasze komentarze :)
Przepraszam za małe opóźnienie, w tygodniu miałam ograniczony czas i nie miałam jak nawet zacząć pisać. Czy długość rozdziału wam odpowiada?


19 komentarzy:

  1. tęsknię za Justinem :( a rozmowa mi coś tak podpowiada, haha :c jak zwykle........zajebiście !

    OdpowiedzUsuń
  2. omfg jsjdjjksksisisidjxksodof

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnie że napisałaś dłuższy . warto było czekać na niego ♥ *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahh,wiedziałam! Świetny.

    OdpowiedzUsuń
  5. To się robi coraz ciekawsze czekam na nn @kochamcie3609

    OdpowiedzUsuń
  6. Warto było czekać,kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG !!! OMG !!! OMG !!! Czyli Justin jednak się nią interesuje awww , OMG !! Czekam z NIECIERPLIWOŚCIĄ na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest takie tdvtdtbtxydhifrvuffszwdgg!!!!
    Super czekam na następny ;d

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeden z najlepszych rozdziałów. Co ja gadam wszystkie są mistrzowskie a ten to w ogóle jest niesamowity. ♥ Czekam na kolejny rozdział. ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  10. vnhfjifvnhiajdhvnrkiw *O*
    czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  11. Matko jak ja kocham to opowiadanie ♥
    Jesteś po prostu wspaniała , masz super wyobraźnię i pomysł na tego bloga ! Piszesz idealnie :3 Kocham Ciebie i to opowiadanie czekam na nowości i życzę dużo dużooo weny ! ♥
    @Ewuu2

    OdpowiedzUsuń
  12. Swietny,czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  13. jak ona porównała przytulenie Justina do Ethana, to się rozpłakałam hahah XD

    OdpowiedzUsuń
  14. zapraszam do siebie :) http://ilovejutinbieber.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Kurwa kocham to!

    OdpowiedzUsuń