Uwaga, nikt z was nie napisał mi co myśli o pomyśle z playerem.
Czekam na proponowane przez was utwory.
Ps. Rozdział chyba nie jest najlepszy, sama nie wiem. Ostatnio jestem strasznie zmęczona, nie mam czasu na pisanie ale staram się to robić w każdej wolnej chwili. Mam tak zawalony mózg, że nie mogłam dobrze obrać w słowa pomysłu na ten rozdział.
M A S A K R A.
Ps2. Czekam na wasze komentarze hihi. Niechętnie to robicie dlatego mam dla was mały szantaż :D Jeśli pod tym rozdziałem nie będzie co najmniej 10 komentarzy, nie będzie nowego rozdziału. #mychlove hahaha.
______________________________________________________________
Justin
Czekam na proponowane przez was utwory.
Ps. Rozdział chyba nie jest najlepszy, sama nie wiem. Ostatnio jestem strasznie zmęczona, nie mam czasu na pisanie ale staram się to robić w każdej wolnej chwili. Mam tak zawalony mózg, że nie mogłam dobrze obrać w słowa pomysłu na ten rozdział.
M A S A K R A.
Ps2. Czekam na wasze komentarze hihi. Niechętnie to robicie dlatego mam dla was mały szantaż :D Jeśli pod tym rozdziałem nie będzie co najmniej 10 komentarzy, nie będzie nowego rozdziału. #mychlove hahaha.
______________________________________________________________
Justin
Obserwowałem ją przez okno w salonie - nie wyglądała jakby miała zamiar stąd iść. Przynajmniej nie w najbliższym czasie. Musiało się coś stać, po prostu to czułem, nie wiem skąd, nie wiem dlaczego, ale byłem tego pewien w 99%. Było mi jej szkoda, że siedzi tak pod moim domem w samej cienkiej koszulce ale co mogłem zrobić?! Podjąłem już decyzję, nie chciałem robić jej nadziei. Pragnąłem, żeby zapomniała o mnie jak najszybciej, pragnąłem tego tak bardzo jak jej. Byłem bezsilny. Nie żałowałem ani jednej sekundy spędzonej z nią, ani tego że ją uratowałem. Ona była..., była jak anioł zesłany mi przez niebiosa z podciętymi skrzydłami, tylko w nieodpowiednim momencie. Miała w sobie wszystko, czego szukałem w dziewczynie od dawna. Nie mogłem tak dłużej siedzieć, nie mogłem patrzeć jak marznie. Poszedłem wziąć gorący prysznic przed snem i zacząłem pakować walizki.
April
Było już koło północy. Nie czułam rąk i twarzy. Stałam się bryłą lodu z minimalnym jeszcze krążeniem krwi. Justina chyba nie było już w domu, zrobił tak jak napisał. Zniknął. Od teraz miałam myśleć jakbym go nigdy nie poznała, tylko że tak się nie dało. Był dla mnie kimś więcej niż przypadkowo poznanym człowiekiem, który pyta jak dojechać do najbliższego sklepu. Do cholery, czy on tego nie rozumiał? Każdy bawił się moimi uczuciami, testowali moją wytrzymałość, sprawiali żebym cierpiała, jakbym była przedmiotem, celem doświadczeń - tylko że ja nie byłam lalką! Nie byłam bez duszy, moje ciało czuło najdelikatniejszy dotyk i najostrzejszy nóż, a serce..., serce wciąż biło.
***
Zmęczenie zaczynało pokazywać mi na co je stać. Buzia nie chciała mi się zamknąć, ziewałam praktycznie co sekundę. Nie miałam zamiaru wracać do domu, zawzięłam się tak, że nawet gdyby nie wiem co się działo, nie wróciłabym tam.
Oczy bezwiednie mi się zamykały, traciłam orientację między rzeczywistością a snem dlatego zebrałam wszystkie włosy do kupy i układając je na drewnianych deskach ganku położyłam się jak najwygodniej się dało. Dreszcze w dalszym ciągu wprowadzały moje ciało w ruch, szczęki bolały mnie od niekontrolowanych szczękań. Z daleka musiałam wyglądać jak wierny pies, którego wyrzucili na noc z domu za zbicie lampy podczas zabawy, no cóż.
Justin
Po odprężającym prysznicu zabrałem się za wypełnianie ubraniami walizek, które miałem zabrać do samolotu. Czułem, że jutro zacznę życie od nowa. Miałem nowe imię, nowe nazwisko, nowe miejsce zamieszkania... do pełnej transformacji brakowało mi tylko nowej fryzury.
Po włożeniu ostatnich bluzek starannie zapiąłem torby. Postawiłem je koło drzwi od sypialni po czym z rozbiegu rzuciłem się na pościelone łóżko. Byłem strasznie zmęczony, mimo to sen nie przychodził mi z łatwością. Żeby szybciej zasnąć przyglądałem się zdjęciu mojej mamy, które wisiało na ścianie. Zawsze i wszędzie była ze mną, po prostu nigdy nie odeszła, wciąż tu była. Może nie ciałem ale duchem w każdej sytuacji. Wszystko co robiłem, robiłem dla niej. Nawet teraz, kiedy coś planuję zadaje sobie pytanie: Czy mama byłaby ze mnie dumna? Jasne, jestem tylko człowiekiem, popełniam błędy i biorę za nie pełną odpowiedzialność. Uczę się całe życie, z dnia na dzień jestem silniejszy i mądrzejszy. Nawet wtedy, leżąc na łóżku i patrząc na jej uśmiechniętą twarz zapytałem: Dobrze robię?
Mimo tego, że podjąłem decyzję, nie byłem pewien czy jest słuszna. Uciekałem od obowiązku chronienia kogoś, kto był dla mnie ważny. Nie chciałem zawieść kolejnej osoby, która stała się częścią mojego życia. Nie byłem już małym chłopcem, miałem 19 lat i wystarczająco dużo siły, żeby poradzić sobie z jakimkolwiek problemem. Nie wiedzieć czemu bez względu na to byłem przerażony.
Nie mogłem się wygodnie ułożyć. Przekręcałem się z boku na bok demolując poduszki. Wszystko mnie denerwowało. Świadomość tego, że leżę w ciepłym domu i nic więcej do szczęścia mi nie brakuje sprawiała, że miałem ochotę coś zniszczyć. Wybiegłem z sypialni i ruszając w stronę drzwi frontowych pięściami uderzałem w ściany. Kurwa!
Otworzyłem je po cichu. Nadal tutaj była, leżała. Chyba spała. Byłem na siebie wściekły, gdybym mógł obiłbym sobie za to mordę. Podszedłem do niej na boso. Było cholernie zimno. Kucnąłem nad nią i przez chwilę przyglądałem jej się jak śpi. Była piękna i strasznie blada w blasku księżyca. Byłbym totalnym psycholem, gdybym pozwolił na to dłużej i nie zabrał jej do ciepłego pomieszczenia.
Wziąłem ją na ręce, uważając by nie obudzić jej przy tym delikatnie pocałowałem jej zmarznięty policzek. Położyłem April na łóżku i okrywając ją ciepłą kołdrą patrzyłem jak uśmiecha się przez sen. Brakowało mi słów żeby opisać jak cudownie wyglądała. Była taka mała, bezbronna, delikatna.
Wyjąłem z szuflady mój stary szkicownik i siadając naprzeciwko niej zacząłem rysować. Chciałem odwzorować każdy najmniejszy detal jej twarzy, chciałem pamiętać go do końca życia. Marzyłem o tym, żeby rysować ją całymi dniami ale było to niemożliwe. Musiałem to zakończyć zanim rozkręciłoby się do granic możliwości.
April
Było już koło północy. Nie czułam rąk i twarzy. Stałam się bryłą lodu z minimalnym jeszcze krążeniem krwi. Justina chyba nie było już w domu, zrobił tak jak napisał. Zniknął. Od teraz miałam myśleć jakbym go nigdy nie poznała, tylko że tak się nie dało. Był dla mnie kimś więcej niż przypadkowo poznanym człowiekiem, który pyta jak dojechać do najbliższego sklepu. Do cholery, czy on tego nie rozumiał? Każdy bawił się moimi uczuciami, testowali moją wytrzymałość, sprawiali żebym cierpiała, jakbym była przedmiotem, celem doświadczeń - tylko że ja nie byłam lalką! Nie byłam bez duszy, moje ciało czuło najdelikatniejszy dotyk i najostrzejszy nóż, a serce..., serce wciąż biło.
***
Zmęczenie zaczynało pokazywać mi na co je stać. Buzia nie chciała mi się zamknąć, ziewałam praktycznie co sekundę. Nie miałam zamiaru wracać do domu, zawzięłam się tak, że nawet gdyby nie wiem co się działo, nie wróciłabym tam.
Oczy bezwiednie mi się zamykały, traciłam orientację między rzeczywistością a snem dlatego zebrałam wszystkie włosy do kupy i układając je na drewnianych deskach ganku położyłam się jak najwygodniej się dało. Dreszcze w dalszym ciągu wprowadzały moje ciało w ruch, szczęki bolały mnie od niekontrolowanych szczękań. Z daleka musiałam wyglądać jak wierny pies, którego wyrzucili na noc z domu za zbicie lampy podczas zabawy, no cóż.
Justin
Po odprężającym prysznicu zabrałem się za wypełnianie ubraniami walizek, które miałem zabrać do samolotu. Czułem, że jutro zacznę życie od nowa. Miałem nowe imię, nowe nazwisko, nowe miejsce zamieszkania... do pełnej transformacji brakowało mi tylko nowej fryzury.
Po włożeniu ostatnich bluzek starannie zapiąłem torby. Postawiłem je koło drzwi od sypialni po czym z rozbiegu rzuciłem się na pościelone łóżko. Byłem strasznie zmęczony, mimo to sen nie przychodził mi z łatwością. Żeby szybciej zasnąć przyglądałem się zdjęciu mojej mamy, które wisiało na ścianie. Zawsze i wszędzie była ze mną, po prostu nigdy nie odeszła, wciąż tu była. Może nie ciałem ale duchem w każdej sytuacji. Wszystko co robiłem, robiłem dla niej. Nawet teraz, kiedy coś planuję zadaje sobie pytanie: Czy mama byłaby ze mnie dumna? Jasne, jestem tylko człowiekiem, popełniam błędy i biorę za nie pełną odpowiedzialność. Uczę się całe życie, z dnia na dzień jestem silniejszy i mądrzejszy. Nawet wtedy, leżąc na łóżku i patrząc na jej uśmiechniętą twarz zapytałem: Dobrze robię?
Mimo tego, że podjąłem decyzję, nie byłem pewien czy jest słuszna. Uciekałem od obowiązku chronienia kogoś, kto był dla mnie ważny. Nie chciałem zawieść kolejnej osoby, która stała się częścią mojego życia. Nie byłem już małym chłopcem, miałem 19 lat i wystarczająco dużo siły, żeby poradzić sobie z jakimkolwiek problemem. Nie wiedzieć czemu bez względu na to byłem przerażony.
Nie mogłem się wygodnie ułożyć. Przekręcałem się z boku na bok demolując poduszki. Wszystko mnie denerwowało. Świadomość tego, że leżę w ciepłym domu i nic więcej do szczęścia mi nie brakuje sprawiała, że miałem ochotę coś zniszczyć. Wybiegłem z sypialni i ruszając w stronę drzwi frontowych pięściami uderzałem w ściany. Kurwa!
Otworzyłem je po cichu. Nadal tutaj była, leżała. Chyba spała. Byłem na siebie wściekły, gdybym mógł obiłbym sobie za to mordę. Podszedłem do niej na boso. Było cholernie zimno. Kucnąłem nad nią i przez chwilę przyglądałem jej się jak śpi. Była piękna i strasznie blada w blasku księżyca. Byłbym totalnym psycholem, gdybym pozwolił na to dłużej i nie zabrał jej do ciepłego pomieszczenia.
Wziąłem ją na ręce, uważając by nie obudzić jej przy tym delikatnie pocałowałem jej zmarznięty policzek. Położyłem April na łóżku i okrywając ją ciepłą kołdrą patrzyłem jak uśmiecha się przez sen. Brakowało mi słów żeby opisać jak cudownie wyglądała. Była taka mała, bezbronna, delikatna.
Wyjąłem z szuflady mój stary szkicownik i siadając naprzeciwko niej zacząłem rysować. Chciałem odwzorować każdy najmniejszy detal jej twarzy, chciałem pamiętać go do końca życia. Marzyłem o tym, żeby rysować ją całymi dniami ale było to niemożliwe. Musiałem to zakończyć zanim rozkręciłoby się do granic możliwości.
BOŻE BOŻE BIEBER OGARNIJ SIĘ!
OdpowiedzUsuńKOCHAM, WIELBIĘ, CZEKAM NA NASTĘPNY <3
Pomysł z playerem jest na prawdę dobry ;D
świetny blog *.* czekam nn <3
OdpowiedzUsuńa co do pomysłu z playerem jest świetny. :)
proponuje piosenki Justin'a np. Fall :D
KNATLEMNBLAEMLBMLARTHHITJDEGKHLEARI
OdpowiedzUsuńOMG ! *o*
czekam na nn !!! ♥
Uwielbiam tego bloga. Czekam na następny rozdział. Informuj mnie <3 // LARREH_HARREH
OdpowiedzUsuńBoski rozdział ♥
OdpowiedzUsuńA taaa końcówka aaw ♥
Najlepiej żeby były piosenki Justina ^^
Czekam na nowy ♥ @Ewuu2
OMB OMB OMB OMB. Ta końcówka. ♥ Awww.. Nie wiem czy dam radę wytrzymać do kolejnego rozdziału. Kocham Cię. ♥
OdpowiedzUsuńhaa, wiedziałam, że się nie powstrzyma i weźmie ją do domu. c:
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny. // OlkaBelieber
Omg. Świetny rozdział, jaka zajebista końcówka xd czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego *.*
OdpowiedzUsuńOhhh Bieber ty stuknięty stuknięty skór***nie
OdpowiedzUsuńDAWAJ NASTEEEEEPNYYYYYY: )
OdpowiedzUsuńKolejny!
OdpowiedzUsuńWiecej *.*
OdpowiedzUsuńDawaj kolejny bo nie wytrzymam: *
OdpowiedzUsuńTo takie gtyjhgyuikjh <33 @kochamcie3609
OdpowiedzUsuńpomysł z playerem dobry, nowy wygląd świetny, rozdział cudowny<3
OdpowiedzUsuń