Słysząc jego głos szybko otarłam mokre od łez oczy i powoli odwróciłam się w jego stronę. Stał przy drzwiach z ogromnym pluszowym misiem. Włosy miał lekko potargane a na twarzy widocznie rysowało się zmęczenie. Ubrany był w czarne rurki, granatową koszulkę (idealnie dopasowaną do ciała) oraz vansy. Wyglądał pięknie.
- Nie. - odpowiedziałam na wcześniej zadane przez niego pytanie.
- Mogę zająć Ci chwilę? Nie mam zbyt wiele czasu, więc..
- Jasne. - przerwałam mu w połowie zdania. Nie mogłam się doczekać, aż podejdzie do mnie. Chciałam, żeby był jak najbliżej mnie. Chciałam czuć go w każdy możliwy sposób.
Każdy najmniejszy ruch sprawiał mi ból, nie chciałam żeby to zauważył dlatego tłumiłam w sobie ciche jęknięcia. Leki przestawały działać. Na kolejną dawkę tabletek przeciwbólowych musiałam zaczekać do rana. Czekałam aż do mnie podejdzie, ale on nadal stał w miejscu. Podciągnęłam się delikatnie na łóżku. Siedziałam i czekałam na jego ruch. Przyglądał mi się z daleka. Nic nie mówił, po prostu na mnie patrzył. Oceniał w jakim jestem stanie? Musiałam wyglądać jak czarownica.
- Usiądziesz? - zapytałam ze zniecierpliwieniem.
- Ja..opowiesz mi jak do tego doszło? - ruszył powoli w moją stronę.
- Nie ma o czym mówić, to był wypadek. Spadłam ze schodów, szłam do swojego pokoju i..., niezdara ze mnie, wiem. - odpowiedziałam wymijająco.
- Masz mnie za idiotę? Myślisz, że cała sprawa nie rozeszła się po mieście? - zapytał ściągając mocno brwi.
- Co? O czym ty mówisz? Po prostu spadłam ze schodów..- przeszywał mnie wzrokiem.
- Wiec spadłaś ze schodów, porozcinałaś sobie ręce o dywan i coś jakąś paranormalną siłą wywlekło cię przed dom? Słyszysz się w ogóle? - był zły. Od czasu kiedy się poznaliśmy nigdy nie podniósł na mnie głosu. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Więc on o wszystkim wiedział? Wszyscy już wiedzieli? O Boże.
- To nie twoja sprawa, każdy ma swoje problemy. Idź już. - powiedziałam ściszając głos. Nie chciałam z nim o tym rozmawiać, ja nie wiedziałam o nim nic, grał nie fair a ja już miałam tego dosyć. Niezręczną ciszę i "walkę na oczy" przerwała nam kobieta, która odbywała dyżur nocny.
- Powinien pan już iść. Pora odwiedzin skończyła się 5 minut temu.
- Właśnie miałem wychodzić, dziękuję. - odpowiedział kładąc misia, którego trzymał w ręku przez cały ten czas na krzesełku obok mojego łóżka. Nic więcej nie powiedział. Odwrócił się do mnie tyłem i ruszył w kierunku drzwi. Żal ścisnął mnie za gardło, nawet się ze mną nie pożegnał.
Sięgnęłam po ogromnych rozmiarów pluszaka i przytuliłam go tak mocno jakby był nim Justin. Pachniał jego perfumami. Chociaż tyle mi po nim zostało.
***
Kolejna noc z rzędu znowu nie zapowiadała się wspaniale. Nie mogłam usnąć, bo dręczyły mnie koszmary. Ciągle myślałam o Justinie. Może powinnam mu wszystko opowiedzieć? Martwił się o mnie, prawda? Oczywiście, że tak... inaczej nie przyszedłby do mnie o tak później godzinie. Ale ze mnie idiotka...
Zamknęłam oczy i odliczałam powoli do stu, czekałam aż sen weźmie nade mną górę.
Siedziałam w niewielkim, nieznanym mi pomieszczeniu. Czekałam na kogoś, ale nie wiedziałam na kogo. Pokój pomalowany był na biało, nie było w nim okien, światło pochodziło jedynie od niewielkiej lampki, która stała na małym stoliczku. Panowała taka cisza, że w uszach rozchodził się ledwo słyszalny pisk. Nigdy wcześniej nie byłam w tym miejscu. Rozeszło się pukanie do drzwi. Nie odezwałam się nawet słowem a ktoś mimo to i tak je otworzył. Stanęła w nich męska postać. Widziałam jej zarys. Była niewyraźna. Nie miała twarzy, ale wiedziałam, że się do mnie uśmiecha. Miała zakrwawione, podarte ubrania. Zrobiła krok w moją stronę, kolejny i jeszcze jeden. Z każdym postawionym krokiem bliżej mnie mogłam zobaczyć jej twarz. Była zniekształcona. Skóra miała pomarszczoną fakturę. Kimkolwiek był nie wydawał się być człowiekiem. Wyciągnął do mnie ręce, z palcy kapała mu krew. O co w tym wszystkim chodziło?
- Już jesteś martwa kochanie. Martwa. - powiedział niskim głosem.
Był coraz bliżej. Chciałam uciec, kiedy drzwi nagle zniknęły. Nie było ucieczki. Chciałam krzyczeć, wołać o pomoc ale nie miałam głosu. Zaczęłam biegać, ratować się a on tylko zaczął się śmiać. Śmiał się coraz głośniej i głośniej. Zakryłam uszy rękoma i zanim się spostrzegłam stał już za mną. Nachylił się z lewej strony i powiedział:
- Buu!
Obudziłam się cała zalana potem, ciężko oddychałam. To było coś strasznego.
Zegar wskazywał północ.
Justin
Co to do cholery miało być? Czy naprawdę wyglądam na idiotę, żeby uwierzyć w historyjkę ze schodami? Chyba nie myślała poważnie, że jej się to uda? Prawda była taka, że nie potrafiła kłamać.
Wyszedłem ze szpitala jak najszybciej, ochroniarz już zbliżał się w moją stronę, jezu po co ta spina. Okolica była dobrze oświetlona, dlatego nie miałem problemu ze znalezieniem zaparkowanego niedaleko szpitala samochodu.
Myśli rozsadzały mi głowę.
Oparty o samochód wyjąłem telefon z kieszeni i zadzwoniłem pod wybrany numer.
- Siema stary, śpisz? Słuchaj jest sprawa... będę u ciebie za 10 minut. - głos w słuchawce nie był zbyt zadowolony, dlatego rozłączyłem się w samą porę.
Miałem to w dupie.
***
W mniej niż 10 minut byłem już pod domem mojego starego kumpla. Łączy nas niezbyt ciekawa przeszłość ale z tego co sobie przypominam gość ma u mnie dług, który przyszedł czas spłacić. Wszedłem do środka bez pukania.
- Chodź tu nie mamy dużo czasu. - powiedziałem.
- My nie mamy? - usłyszałem głos, który rozchodził się z kuchni.
- Tak, my. Jesteś mi coś winien pamiętasz? Chodź tu kurwa i nie pierdol, nie mam humoru na zabawy. - byłem coraz bardziej zły.
- Słucham cię stary przyjacielu. - wyszedł z kuchni z paczką zamrożonych frytek.
- Musisz załatwić mi nowe dokumenty, najlepiej na jutro.
- Co ty pieprzysz? Musiałbym siedzieć całą noc i dzień, żeby wyrobić się na czas. Nawet najlepszy fachowiec ma więcej czasu na skołowanie takiego gówna.
- Mają być gotowe na jutro. - klepnąłem go w plecy i wyszedłem zamykając za sobą drzwi.
_________________________________________________
Jest nowy rozdział, kto się cieszy? Haha. Jestem taka zła, jezu. Mama doprowadza mnie do szału. Jak minął wam pierwszy tydzień szkoły? :) Pochwalcie się, z chęcią poczytam wasze komentarze :)
muszą się pogodzić .... co Justin kombinuje? :O świetny rozdział, czekam nn :3 kc xx
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać kolejnego!
OdpowiedzUsuńDawaj następny rozdział !! @kochamcie3609
OdpowiedzUsuńughh. szkoła.. nie lubię, chociaż dostałam już trzy 5. ;dd rozdział świetny, ciekawe co Justin kombinuje. ;)
OdpowiedzUsuńawwwbahdagv<3
OdpowiedzUsuńajshgsdiwgyej <3 Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńszkoła, pff masakra. informuj mnie, proszę, o nowych rozdziałach na tt: @OlkaBelieber. jak na razie tak się wciąnęłam, że przez godzinę przeczytałam 14 rozdziałów.
OdpowiedzUsuń