Było już dobrze po północy. Nie chciałam wracać do domu, nie miałam do kogo wracać. Z Justinem naprawdę dobrze mi się rozmawiało. Czułam że ogarnia mnie zmęczenie i sen przyjdzie po mnie lada chwila. Chyba zauważył, że ledwo kontaktuje co do mnie mówi, bo uśmiechnął się i wyciągnął zza siedzenia ciepły, gruby koc którym mnie okrył.
- A co z tobą? - zapytałam. Nie chciałam żeby było mu zimno. Nasze ubrania w dalszym ciągu były mokre a na dworze temperatura spadała z minuty na minutę.
- O mnie się nie martw, śpij dobrze. - odpowiedział.
- Nie możesz przyłączyć się do mnie? Tylko nie myśl sobie że to propozycja! Razem będzie cieplej i raźniej, nie uważasz? No chyba, że się mnie boisz. - droczyłam się.
- Nie bądź śmieszna. Już do Ciebie lecę! - śmiał się. Ja również zaczęłam się śmiać. Powiedział to takim głosem, że trudno byłoby się nie zaśmiać.
Po chwili tylne drzwi samochodu się otworzyły a w nich stanął Justin. Uśmiech nie znikał z jego pięknej twarzy. Wgramolił się na tylne siedzenie obok mnie zgniatając jednocześnie moją nogę swoich ciężarem.
- Ała! - krzyknęłam z bólu jednocześnie się śmiejąc. On również się śmiał rozmasowując bolące mnie miejsce.
Samochód pomimo swoich rozmiarów nie był wystarczająco duży, by można było się w nim położyć jak na łóżku, dlatego jedyne co nam pozostało to siedzieć wygodnie i dzielić się swoim ciepłem. Justin rozłożył się tak na siedzeniu, że ledwo wystarczało mi miejsca. Nie chciałam go przepychać czy coś z tych rzeczy ponieważ nie byłam u siebie a on i tak wykazał się dużą łaską zapraszając mnie do środka. Siedziałam z kolanami pod brodą i przyglądałam się mu jak smacznie śpi i słodko porusza ustami. Chciałam poznać ich fakturę, sprawdzić jakie są miękkie i jak smakują. Chyba oszalałam. Oparłam głowę zwróconą w stronę chłopaka na ramionach, które oplatały moje nogi i przyglądałam mu się tak długo puki sama nie zasnęłam.
Przebudziłam się, kiedy poczułam na sobie czyjś ciężar. Nie wiedziałam która jest godzina, ale na dworze było jeszcze ciemno. Otworzyłam szerzej oczy i zauważyłam, że to Justin przekręcił się w moją stronę i ręką oplótł moje ciało. Pogładziłam ją lekko, była przyjemna w dotyku i prawie całą zdobiły tatuaże. Obrysowywałam palcem starannie każdy z nich. Były piękne nie tylko dlatego, że ktoś wykonał dobrą robotę tworząc je, ale również dlatego, że każdy z nich miał swoją historię.
Moje oczy zatrzymały się na jednym z tatuaży Justina, który znajdował się przy zgięciu łokcia. Było to oko. Nie wiedziałam do kogo należało, ale kimkolwiek była ta osoba musiała być ważna w jego życiu. Poczułam się zazdrosna. Dla mnie nikt nigdy nie zrobiłby czegoś podobnego, ponieważ byłam nikim w oczach innych. A dziewczyna do której należał tatuaż musiała być szczęściarą, że ma kogoś takiego jak Justin.
Moje rozmyślenia przerwało ciche mamrotanie chłopaka. Nie byłam w stanie rozszyfrować co mówi. Jego usta były tak przyciągające, że mało brakowało bym złączyła się z nimi w pocałunku. Każda część mojego ciała pragnęła być blisko silnych mięśni Justina. Cała gotowałam się z pożądania. Cholera. Nie chciałam zrobić nic głupiego. Starałam się odsunąć od niego jak najdalej drzwi ale jego silna ręka powstrzymała mnie od tego. Efekt był zupełnie odwrotny niż planowałam, ponieważ Justin przysunął się do mnie jeszcze bliżej, jego uścisk stał się mocniejszy i bardziej stanowczy a głowę z burzą rozczochranych włosów ciemnego blondu oparł o moje ramię. Tak pięknie pachniał. Moje nozdrza piszczały z zachwytu domagając się więcej. Zamknęłam oczy, by opanować swoje pragnienia ale to nic nie pomagało. Musiałam coś zrobić bo jeszcze chwila i druga strona mnie wzięłaby górę.
- Justin - wyszeptałam.
- Mmhmm - wymamrotał przez sen.
- Justin proszę cię, odsuń się - byłam bardziej stanowcza, bo kiedy spał był jeszcze bardziej słodki a ja nie miałam już sił walczyć sama ze sobą, jezu!
- Dlaczego? - otworzył minimalnie oczy kręcąc się na siedzeniu.
- Bo muszę załatwić pewną sprawę - co miała mu innego powiedzieć? było ciemno, bałam się, ale teraz nie było odwrotu. Ratunku!
- Mhm, jasne. Iść z tobą? - zapytał przecierając ręką oczy.
- Nie trzeba. Poradzę sobie, dzięki.
Starannie otworzyłam drzwi samochodu i postawiłam jedną nogę na nieznanej mi ziemi. Za nią dołączyła druga i zanim się spostrzegłam byłam już poza niewielkim pomieszczeniem w którym chwilę temu siedziałam. Nie wiedziałam w którą stronę mam iść, wszędzie było strasznie ciemno. Zrobiłam kilka kroków przed siebie, widziałam ledwo dostrzegalne zarysy ogromnych, starych drzew. Szłam dalej w głąb nieznanego. Znikąd nie było najmniejszego światła, więc szłam zupełnie na ślepo. Nie musiałam się odwracać, by wiedzieć, że Justin mnie obserwuje. Podążałam dalej, niepewnie, ostrożnie kiedy zza drzew wyskoczyło jakieś zwierze. Patrzyło na mnie swoimi ogromnymi zielonymi oczami. Stałam jak zamurowana. Bałam się. Grobowe ciemności nie pozwalały mi na to, bym mogła przyjrzeć się stojącej przede mną zwierzynie. Zaczęłam krzyczeć. Panika ogarnęła całe moje ciało. Czymkolwiek było to coś co chwilę temu stało przede mną uciekło w chwili, gdy wydałam z siebie najgłośniejszy krzyk na jaki było mnie stać. Znowu płakałam. Zakryłam twarz dłońmi, by przytłumić moje szlochanie. Chwilę później poczułam na plecach czyjąś dłoń. Wzdrygnęłam się i automatycznie wydałam z siebie kolejny z moich krzyków. Poczułam znajome mi perfumy i wiedziałam że to tylko Justin. Przyciągnął mnie do swojego torsu i oplótł mnie silnymi ramionami. Byłam w szoku po tym co wydarzyło się chwilę temu. Mimowolnie osunęłam się po jego ciele na ziemie a on razem ze mną. Odwróciłam się lekko w jego stronę, by móc się do niego przytulić. Gładził mnie po głowie a ja z każdą chwilą zaciskałam ręce na jego szyi. Nie chciałam żeby mnie zostawiał. Nie chciałam żeby odchodził.
- Chodźmy - powiedział podnosząc się powoli razem ze mną z zimnej ziemi. Trzymając mnie jedną ręką w pasie ruszyliśmy w stronę czarnego samochodu.
____________________________________________________________
Laptop prawie mi padł, ale udało się dodać kolejny rozdział! Zaczynam pisać dalej. Nie wiem ile osób to czyta, może piszę to sama do siebie, gdzieś muszę wyładować swoją wyobraźnię :) #muchlove.
____________________________________________________________
Laptop prawie mi padł, ale udało się dodać kolejny rozdział! Zaczynam pisać dalej. Nie wiem ile osób to czyta, może piszę to sama do siebie, gdzieś muszę wyładować swoją wyobraźnię :) #muchlove.
Ja czytam! Naprawde opowiadanie wydaje się fajne, czekam na kolejne rozdziały. Pisz dalej.;)
OdpowiedzUsuńŚwietny, świetny, świetny! *O*
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału *-*
@OnlyAngelOfDark
Czytam!! ;) jeeej super rozdzial
OdpowiedzUsuńSwietny ♥
OdpowiedzUsuńJa też czytam : )
OdpowiedzUsuńej serio świetne jest to opowiadanie ;D
OdpowiedzUsuńNajlepsze
OdpowiedzUsuńCzytam!!!
OdpowiedzUsuńGenialne! Czytam od dziś i jak naradzie bardzo mi się podoba! :*
OdpowiedzUsuńBoże najlepszy!!n❤️
OdpowiedzUsuń