Staliśmy w ulewie jeszcze jakiś czas. Byłam całkiem przemoczona, więc jak się można było spodziewać mój wybawca również. W dalszym ciągu nie poznałam jego twarzy ponieważ zwrócona byłam do niego tyłem, a jego silne dłonie spoczywały na moich drobnych ramionach. Nie wiedziałam co powinnam zrobić w takiej sytuacji, ponieważ głupio byłoby mi spojrzeć mu w oczy po tym wszystkim co właśnie się stało. Chłopak dalej ciężko oddychał ale z każdym kolejnym wdechem powietrze wypuszczane z płuc przypominało normalne oddychanie. Nic nie mówił, więc ja też nic nie mówiłam. Co jakiś czas jego smukłe palce zaciskały się i poluźniały. Nie sprawiało mi to bólu, jednak nie chciałam dłużej stać w takiej pozycji.
- Dlaczego? - zapytałam najciszej jak potrafiłam. Nie byłam pewna czy mnie usłyszał, miałam nadzieję że tak, bo nie miałam siły i odwagi by wydać z siebie głośniejszy dźwięk. On jednak zamiast odpowiedzieć raptownie odwrócił mnie do siebie przodem, spojrzał na mnie czekoladowo-złotymi oczami a jego wzrok był tak intensywny, że nie wiedziałam czy mam zostać na miejscu czy zacząć uciekać leśną drogą. Nagle jedna z jego dłoni spoczęła na mojej twarzy a jej kciuk głaskał lekko mój policzek. Przymknęłam oczy, by napawać się dotykiem jego skóry. Był piękny. Chciałam przyglądać mu się i odkrywać każdy najmniejszy detal jego twarzy tak jak on to robił, jednak nie starczyło mi odwagi i spuściłam wzrok. W dalszym ciągu czułam na sobie jego przyglądające mi się oczy ale co miałam zrobić? Utkwiłam wzrok w jego przemoczonej koszulce, która idealnie dopasowała się do oszałamiająco wyrzeźbionych mięśni brzucha. Obserwowałam jak jego klatka piersiowa podnosi się i opada z każdym kolejnym nabranym powietrzem.
Deszcz prawie przestał padać lecz na jego miejsce pojawił się silny wiatr. Zaczął owiewać moje przemoczone ubrania i momentalnie poczułam jak moim ciałem wstrząsają dreszcze. Zaczęłam szczękać zębami i od tej chwili nie słyszałam nic poza uderzaniami, które wydawała moja buzia. Było mi coraz zimniej a nieznajomy w dalszym ciągu stał i przyglądał mi się. Automatycznie klęknęłam na mokrej ziemi, kiedy wiatr się nasilił i objęłam się ramionami, by zatrzymać chociaż trochę ciepła, które traciłam z każdym nowym podmuchem. Łzy spływały mi po przemarzniętych policzkach, nawet nie wiedziałam dlaczego płaczę, może dlatego że gdyby nie ten tajemniczy chłopak tonęłabym kilkanaście metrów pod lodowatą wodą oceanu. Może już bym nie żyła, kto wie. Z każdym mrugnięciem z oczu wylewały się nowe łzy w coraz większych ilościach. Nie wstydziłam się płakać do czasu kiedy płacz przerodził się w histerię. Zaczęłam głośno szlochać i ciężko było mi łapać oddech, czułam że jeśli się nie uspokoję to stracę przytomność. Byłam zwinięta niczym ślimak w skorupce, nie wiedziałam czy mój bohatera dalej jest przy mnie, nie zależało mi na niczym. Cieszyłam się że żyję. Dostałam odpowiedź na pytania, które krążyły mi po głowie w chwili kiedy poczułam jak moje ciało odrywa się od ziemi pod wpływem silnych ramion chłopaka, którego w dalszym ciągu imienia nie znałam. Poddałam się. Nie miałam siły walczyć i wydawało mi się że nie miał w stosunku do mnie złych zamiarów, bo gdyby miał już dawno zrobiłby ze mną to co chciał, prawda? Nie znaliśmy się, dlatego powstrzymałam się od objęcia jego szyi moją drobną dłonią. Oparłam jednak głowę o jego bark i zamknęłam oczy. Nie byłam ciekawa gdzie mnie niesie, ponieważ przy nim czułam się bezpieczna. Było mi znacznie cieplej gdy czułam jedną z jego rąk wsuniętą pod moje kolana a drugą obejmującą moje plecy zatrzymującą się na moim biodrze. Ciężar mojego ciała nie sprawiał mu trudności w poruszaniu się, był naprawdę silny. Idąc patrzył w odległy punkt przed nami. Nie wiedziałam co dokładnie jest celem jego wędrówki dlatego skupiłam się na przyglądaniu się jego kościom policzkowym. Twarz miał tak szczupłą, że wyraźny był jej zarys. Miałam ogromną ochotę dotknąć jego wystających kości, ale nie zrobiłam tego. Był cholernie seksowny, możecie wierzyć mi na słowo. Nie mogłam oderwać od niego oczu. Chyba wiedział że mu się przyglądam, bo jeden z kącików jego pełnych lekko różowych ust podniósł się w mało dostrzegalnym uśmiechu. Ja również się uśmiechnęłam. Niósł mnie jeszcze kawałek leśną drogą aż dotarliśmy do stojącego przy jednym z drzew czarnego samochodu. Nie znam się na sprawach związanych z motoryzacją czy innych tego typu rzeczach, dlatego nie potrafiłam dokładnie określić modelu jego pojazdu. Wydaje mi się, że było to super szybkie auto, ale marki wam nie podam nawet jakbyście mieli mnie zabić, bo naprawdę nie wiem. Postawił mnie na ziemi a nogi się pode mną ugięły. Cała byłam zmarznięta a ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Zachwiałam się i już miałam zaliczyć niezłą glebę, kiedy chłopak podał mi rękę bym mogła odzyskać równowagę. Podziękowałam i lekko zawstydzona zakryłam twarz przysłaniając ją moimi długimi włosami ciemnego blondu. On parsknął tylko cicho i ledwo w ciemności mogłam dostrzec jego białe jak śnieg zęby.
Dalej nie znałam jego imienia co było trochę denerwujące, ponieważ nawet nie wiedziałam jak mam się do niego zwracać. Wszedł do środka samochodu i zapalił w nim małe światełko, które rozświetliło całe niewielkie pomieszczenie. Widziałam jak macha do mnie zachęcająco ze środka dlatego niepewnym krokiem ruszyłam w jego stronę. Przechylił się lekko w stronę drzwi ze strony z której nadchodziłam. Łokieć oparł na siedzeniu i wolną ręką otworzył przede mną drzwi. Nie wiem czemu ale nie chciałam być tak blisko niego dlatego podeszłam do tylnych drzwi samochodu i otworzyłam je. Weszłam do środka, podkuliłam nogi na siedzeniu, owinęłam je ramionami i czekałam co będzie dalej. Spojrzał na mnie w lusterku po czym odwrócił się do mnie. Uśmiechnął się smutno i w końcu odezwał.
- Dlaczego chciałaś to zrobić? - zapytał.
- Dlaczego mnie powstrzymałeś? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie a on tylko westchnął.
- Ponieważ jesteś tchórzem. W głebi serca wcale nie chciałaś żeby to się tak skończyło - przyglądał się jak zareaguję lekko przymrużonymi oczami.
- Nic o mnie nie wiesz, w ogóle nic nie wiesz. - zaczynał mnie denerwować, to wspaniale z jego strony, że mnie uratował ale jak mógł pieprzyć takie głupoty, kiedy nawet mnie nie znał.
- A jeśli wiem o tobie więcej niż ci się wydaje?
- W takim razie musisz być albo nie z tej ziemi, albo jakimś psychicznie chorym gościem, który nie wie co ma ze sobą zrobić i zaczyna szukać ofiar by później przetrzymywać je w swoim samochodzie.
Uznał to chyba jako żart bo zaczął śmiać się w głos a ja byłam śmiertelnie poważna. Swoją drogą gdybyście mogli usłyszeć ten śmiech bylibyście razem ze mną w niebie.
- Jestem Justin - odpowiedział po chwili zmieniając temat.
- April - popatrzyłam na niego.
- Cóż April musisz wiedzieć, że wielką szkodę wyrządziłabyś światu, gdybyś zrobiła to co miałaś w planach.
________________________________________________________
Jest rozdział 4 :) dłuższy od poprzedniego, mam nadzieję że wam się podoba. Zaczęłam już rozdział 5 więc powinien pokazać się niebawem. Będę jeszcze tydzień nad morzem tak więc mam czas na pisanie. Jak wrócę rozdziały powinny być dodawane regularnie co 2 dni, chyba że coś mi wyskoczy w między czasie to będę was informowała :)
kjhdifre. Zajebisty rozdział *.*
OdpowiedzUsuńczekam na następny <3
@dependofjb . x
Boże *________* Świetny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny, bo uwielbiam to czytać *-*
@OnlyAngelOfDark
Świetny rozdział! ;)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial :) ale czemu takie krotkie? :c
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie :) http://ilovejutinbieber.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhngbfxdfsddffgfs <3
OdpowiedzUsuńO- ja -cię -krencę aaaaaaa
OdpowiedzUsuń