Teraźniejszość
Biegłam przez las. Było już dobrze po zmroku. Mój cel był już od dłuższego czasu dokładnie przemyślany. Nie wiedziałam gdzie dokładnie jestem, jednak zdawałam sobie sprawę, że miejsce do którego zmierzałam było coraz bliżej. Bałam się a jednocześnie czułam odwagę. Jedyne co słyszałam to głośne bicie mojego serca i szelest rozgrzebywanej ściółki pod moimi butami.
Byłam zmęczona, ale nie mogłam przestać biec. Czułam, że brak mi powietrza, ale dzieliły mnie metry od ukojenia. Nie zwracałam uwagi co się dzieje dookoła mnie do czasu, gdy usłyszałam za sobą głośny trzask. Przystanęłam i gwałtownie się odwróciłam. Nikt ani nic co mogłoby wyrządzić mi krzywdę nie znajdywało się w zasięgu mojego wzroku. Widziałam gdzieś w oddali za drzewami i w krzakach niezliczoną ilość zielonych par oczu wpatrujących się we mnie, ale nic poza tym nie odważyłoby się wyjść i pokazać w pełnej okazałości. Słyszałam z oddali szum oceanu, co oznaczało tylko jedno, byłam na miejscu. Szłam ostrożnie, by nie przewrócić się o wystające korzenie albo złamane drzewo. Kto by pomyślał, że właśnie teraz, kiedy przebiegłam całą drogę zacznę zwracać na to uwagę?
Zerwał się silny wiatr, moje włosy latały na wszystkie strony, część z nich zasłaniała mi widok na drogę. Słyszałam w głowie głosy, śmiechy osób, które doprowadziły mnie do stanu w którym się znalazłam. Jak myślicie po co tutaj przyszłam?
Deszcz zaczął kropić, by zaraz przerodzić się w prawdziwą ulewę. W tym momencie nic nie zdołałoby przerwać mi tego co miałam zamiar zrobić. Las zaczął się przerzedzać, by odsłonić znajdującą się przed nim przestrzeń. Stałam na skraju klifu. Ocean rozciągający się przede mną był naprawdę piękny nocą. Księżyc odbijał się w zburzonej tafli wody. W powietrzu znajdowało się tyle wilgoci, że ledwie mogłam złapać oddech. Nie mogłam dłużej tak po prostu stać. Nie po to tu przyszłam. Zrobiłam krok do przodu, jeszcze jeden i jeszcze... Wzrok powędrował mi w dół, było strasznie wysoko. Fale rozbijały się niczym samochody w drogowym karambolu. To wszystko było takie piękne. Mokłam. Jednak nie to było najważniejsze, ponieważ za chwilę miały spełnić się moje marzenie.
Miałam odejść na zawsze.
Nabrałam jak najwięcej powietrza do płuc, by dodać sobie odwagi przed skokiem. Oceniając wysokość na jakiej się znajdowałam, śmierć miała dać mi upust cierpieniu i nadejść jak najszybciej. Możecie mi nie wierzyć, ale wyobrażałam sobie jak spadam i niknę w czarnej wodnej otchłani. Byłam przemoczona do suchej nitki, ubrania przykleiły mi się do ciała, ale nie musiałam wyglądać ładnie, w końcu i tak zaraz miała znaleźć się gdzieś na dnie granatowych fal oceanu.
Zrobiłam jeszcze jeden krok bliżej, jedną nogą stałam już w nieznanej mi dotąd próżni. Zamknęłam oczy. Powoli przenosiłam ciężar ciała w stronę nieznanego. Brakowało niewiele bym zaczęła unosić się w powietrzu i spadać. Naprawdę tego chciałam, jak niczego innego, możecie mi wierzyć. Nabrałam jeszcze raz powietrza i...
Moje oczy raptownie się otworzyły, szybko wypuściłam tlen, który zalegał mi w płucach. Nie wiedziałam co się dzieje. Poczułam silne dłonie na moich biodrach zabierające mnie w znacznie inne miejsce niż miałam na celu. Słyszałam czyjś przyśpieszony oddech, bałam się odwrócić, by zobaczyć kto to. Wiedziałam jednak, że był to mężczyzna.
- Przestań. - wydyszał zmęczonym głosem, wiedziałam, że to chłopak, jednak nie wiedziałam dlaczego mnie uratował.
Przyciągnął mnie bliżej do siebie, chciał mojej bliskości, jednak bał się jej albo mojej reakcji na tyle, by zachować między nami wolną przestrzeń, dystans, wiecie o co chodzi. Byłam zdezorientowana. Jego głos był tak kojący, że zaczęłam się zastanawiać jak brzmi jego śmiech, nie musiałam się odwracać, by wiedzieć, że mój bohater jest piękny.
Byłam zmęczona, ale nie mogłam przestać biec. Czułam, że brak mi powietrza, ale dzieliły mnie metry od ukojenia. Nie zwracałam uwagi co się dzieje dookoła mnie do czasu, gdy usłyszałam za sobą głośny trzask. Przystanęłam i gwałtownie się odwróciłam. Nikt ani nic co mogłoby wyrządzić mi krzywdę nie znajdywało się w zasięgu mojego wzroku. Widziałam gdzieś w oddali za drzewami i w krzakach niezliczoną ilość zielonych par oczu wpatrujących się we mnie, ale nic poza tym nie odważyłoby się wyjść i pokazać w pełnej okazałości. Słyszałam z oddali szum oceanu, co oznaczało tylko jedno, byłam na miejscu. Szłam ostrożnie, by nie przewrócić się o wystające korzenie albo złamane drzewo. Kto by pomyślał, że właśnie teraz, kiedy przebiegłam całą drogę zacznę zwracać na to uwagę?
Zerwał się silny wiatr, moje włosy latały na wszystkie strony, część z nich zasłaniała mi widok na drogę. Słyszałam w głowie głosy, śmiechy osób, które doprowadziły mnie do stanu w którym się znalazłam. Jak myślicie po co tutaj przyszłam?
Deszcz zaczął kropić, by zaraz przerodzić się w prawdziwą ulewę. W tym momencie nic nie zdołałoby przerwać mi tego co miałam zamiar zrobić. Las zaczął się przerzedzać, by odsłonić znajdującą się przed nim przestrzeń. Stałam na skraju klifu. Ocean rozciągający się przede mną był naprawdę piękny nocą. Księżyc odbijał się w zburzonej tafli wody. W powietrzu znajdowało się tyle wilgoci, że ledwie mogłam złapać oddech. Nie mogłam dłużej tak po prostu stać. Nie po to tu przyszłam. Zrobiłam krok do przodu, jeszcze jeden i jeszcze... Wzrok powędrował mi w dół, było strasznie wysoko. Fale rozbijały się niczym samochody w drogowym karambolu. To wszystko było takie piękne. Mokłam. Jednak nie to było najważniejsze, ponieważ za chwilę miały spełnić się moje marzenie.
Miałam odejść na zawsze.
Nabrałam jak najwięcej powietrza do płuc, by dodać sobie odwagi przed skokiem. Oceniając wysokość na jakiej się znajdowałam, śmierć miała dać mi upust cierpieniu i nadejść jak najszybciej. Możecie mi nie wierzyć, ale wyobrażałam sobie jak spadam i niknę w czarnej wodnej otchłani. Byłam przemoczona do suchej nitki, ubrania przykleiły mi się do ciała, ale nie musiałam wyglądać ładnie, w końcu i tak zaraz miała znaleźć się gdzieś na dnie granatowych fal oceanu.
Zrobiłam jeszcze jeden krok bliżej, jedną nogą stałam już w nieznanej mi dotąd próżni. Zamknęłam oczy. Powoli przenosiłam ciężar ciała w stronę nieznanego. Brakowało niewiele bym zaczęła unosić się w powietrzu i spadać. Naprawdę tego chciałam, jak niczego innego, możecie mi wierzyć. Nabrałam jeszcze raz powietrza i...
Moje oczy raptownie się otworzyły, szybko wypuściłam tlen, który zalegał mi w płucach. Nie wiedziałam co się dzieje. Poczułam silne dłonie na moich biodrach zabierające mnie w znacznie inne miejsce niż miałam na celu. Słyszałam czyjś przyśpieszony oddech, bałam się odwrócić, by zobaczyć kto to. Wiedziałam jednak, że był to mężczyzna.
- Przestań. - wydyszał zmęczonym głosem, wiedziałam, że to chłopak, jednak nie wiedziałam dlaczego mnie uratował.
Przyciągnął mnie bliżej do siebie, chciał mojej bliskości, jednak bał się jej albo mojej reakcji na tyle, by zachować między nami wolną przestrzeń, dystans, wiecie o co chodzi. Byłam zdezorientowana. Jego głos był tak kojący, że zaczęłam się zastanawiać jak brzmi jego śmiech, nie musiałam się odwracać, by wiedzieć, że mój bohater jest piękny.
________________________________________________
Jest rozdział 3! Co o nim myślicie? Mam nadzieję, że wam się podoba. Jestem właśnie w Darłówku i latałam po całym mieście żeby tylko złapać wifi i dodać kolejny rozdział. Życie bez internetu to koszmar! Przez 6 dni nie wiedziałam co dzieje się na świecie. Teraz nadrabiam stracony czas kończąc rozdział 4 i sprawdzam co dzieje się na twitterze. Swoją drogą wiem że rozdział jest bardzo krótki, tak wyszło, przepraszam. Wydaje mi się, że pomimo tego pełen jest on emocji i nie wiem jak wy, ale pisząc go byłam w tym lesie razem z bohaterką :) Kolejny rozdział będzie dłuższy obiecuję.
Jest rozdział 3! Co o nim myślicie? Mam nadzieję, że wam się podoba. Jestem właśnie w Darłówku i latałam po całym mieście żeby tylko złapać wifi i dodać kolejny rozdział. Życie bez internetu to koszmar! Przez 6 dni nie wiedziałam co dzieje się na świecie. Teraz nadrabiam stracony czas kończąc rozdział 4 i sprawdzam co dzieje się na twitterze. Swoją drogą wiem że rozdział jest bardzo krótki, tak wyszło, przepraszam. Wydaje mi się, że pomimo tego pełen jest on emocji i nie wiem jak wy, ale pisząc go byłam w tym lesie razem z bohaterką :) Kolejny rozdział będzie dłuższy obiecuję.
Świetny rozdział! Naprawde świetny! Tylko strasznie krótki ;/
OdpowiedzUsuńwieeem, niestety :C mam już napisany rozdział 4 więc niebawem go dodam :)
Usuńaww<3
OdpowiedzUsuńjakie to genialne!!! super piszesz!!! gratuluje pomyslu i talentu!! zazdroszcze.. :)
OdpowiedzUsuń