Rozdział 28

Ethan
Słowa April zupełnie zbiły mnie z tropu. Przecież przed wejściem do Justina, uśmiechnął się do mnie, przecież mnie widział, poznał mnie. Jak to możliwe, że nic nie pamięta? Słowa dziewczyny były jednoznaczne, w jej oczach wyraźnie zarysował się ból i odrzucenie. Może nie zdawała sobie sprawy, że sytuacja przybierze taką postać ale tak się czasem zdarza po wypadkach. Utraty pamięci bywają chwilowe, prawda?
Stałem jak kompletny idiota na środku ulicy, pewnie nie zdałbym sobie z tego sprawy gdyby nie wycie klaksonu rozchodzące się echem po mojej prawej stronie. Kierowca czarnego BMW był wyraźnie zdenerwowany. Machał rękoma pokazując mi, żebym zszedł na bok, ale nie zrobiłem tego. Patrzyłem się przez niego, na nic konkretnego a jednak na coś co przykuło moją uwagę. Samochód. Niby nie wyróżniający się niczym a jednak bardzo dobrze mi znany. Przeklinanie były moim naturalnym odruchem w chwilach bezbronności. Właśnie teraz nadeszła ta chwila. Z samochodu wysiadł mężczyzna. Czarny płaszcz, czarne spodnie i buty, tatuaże na dłoniach i szyi, wredny uśmiech i czarne niczym smoła oczy. Szedł w moją stronę zamaszystym krokiem. Rozpięty płaszcz obijał się o chude nogi. Nie był zbudowany masywnie, mógłbym rzec, że prawdziwy z niego chuderlak, niegroźny w swej prostocie - a jednak. 
Przełknąłem ciężko ślinę. Nie miałem gdzie uciec, wiedziałem czego chce. 
- Znowu się spotykamy. - powiedział wyjątkowo niskim tonem. 
- Back. - warknąłem. 
- Przestaliście się kryć? I tak byłem na dobrym tropie. - zaśmiał się.
- A jednak długo zajęło ci namierzenie nas. - odpowiedziałem pewnie. 
- Gdzie jest Bieber? - powiedział stanowczo. 
- Nie wiem. 
- Gadaj. - chwycił mnie za kurtkę. Wyszarpnąłem mu się szybko.
- Pocałuj mnie w dupę. - poprawiłem ubranie po czym splunąłem na ziemię prosto obok jego buta. 
- Niebawem możesz stracić swoje poczucie humoru. - powiedział zapalając wyjętego z kieszeni papierosa. Dmuchnął mi dymem w twarz i z uśmiechem na twarzy zaczął się oddalać. 
Kiedy był wystarczająco daleko wypuściłem z głośnym jękiem powietrze, które od ujrzenia go zalegało mi w płucach. To wszystko nie wyglądało dobrze a zmierzało ku jeszcze gorszemu. Miałem nadzieję, że nie zobaczył mnie z April, bo wtedy i jej groziłoby niebezpieczeństwo. 
Przeszedłem na drugą stronę ulicy, nie miałem pojęcia gdzie mogła pójść ale musiałem ją znaleźć jak najszybciej uważając na śledzących mnie ludzi Backa. 
Przeszedłem szybkim krokiem obok Starbucks'a, nawet nie zajrzałem do środka. Nie wydawało mi się, żeby kawiarnia była odpowiednim miejscem na wylewanie łez. April była wyjątkowo czułą i delikatną dziewczyną, bałem się o nią. Wiedziałem, że jeśli coś jej się stanie to nie będę musiał bać się Backa ale też Justina. 
Krążyłem między ulicami rozglądając się za dziewczyną aż przypomniało mi się, że przecież mogę do niej zadzwonić. Wyjąłem telefon z kieszeni i wybierając jej numer przyłożyłem go do ucha. Pierwszy sygnał...drugi...trzeci...czwarty..
- Halo? - odezwał się cichy głosik. 
- Gdzie jesteś? - zapytałem zdenerwowany. - Wszystko w porządku?
- Jak myślisz? - odpowiedziała sarkastycznie. 
- Chodziło mi raczej czy jesteś w całości...- westchnąłem. 
Zapowiadała się ciężka noc. 
- Nie. - urwała.
- Gdzie jesteś? - powtórzyłem pytanie.
- Nie wiem, jest ciemno. 
- To się dowiedz do cholery. - ciągły sygnał. Spojrzałem na telefon: połączenie zakończone. 
Zakląłem pod nosem. 

April
Chciałam zostać sama albo z Justinem, a skoro on mnie nie pamiętał to nie potrzebowałam nikogo. Szłam wzdłuż dobrze oświetlonej ulicy. W budynku po mojej lewej stronie słychać było ciężkie dudnienie muzyki. Potrzebowałam rozrywki, potrzebowałam chociaż na chwilę o wszystkim zapomnieć. Zatrzymałam się przy wejściu i namyślając się chwilę postanowiłam wejść i zaryzykować. 
- Hej panienko, tutaj nie wchodzi się za darmo. - zatrzymał mnie dobrze zbudowany mężczyzna. Od jego łysej, wypolerowanej głowy odbijały się kolorowe światła. Czarna koszulka opinała się na jego olbrzymich mięśniach.
- Nie mam pieniędzy. - powiedziałam.
- To zmykaj. - odepchnął mnie w stronę drzwi. Już miałam wyjść kiedy złapał mnie za ramię chłopak o kasztanowych włosach. 
- Ona jest ze mną. - powiedział stanowczo do ochroniarza. Spojrzałam na niego pytająco ale lekceważąc to wprowadził mnie na środek parkietu. 
- Jesteś mi winna przysługę. - uśmiechnął się czarująco. 
- Nie musiałeś tego robić. - odpowiedziałam przekrzykując muzykę. 
- Racja, ale nie mogłem przegapić okazji, żeby poznać taką fajną laskę. - nachylił się do mnie. Śmierdziało od niego alkoholem. 
- Po pierwsze nie mów do mnie "laska" - odepchnęłam go ręką. - Po drugie nie podchodź do mnie. 
- Wiem, że tego chcesz. - zaśmiał się mrocznie. 
- Oh czyżby? - uniosłam brwi. 
- Mhm. - odetchnął głęboko, przybliżając się bliżej z zamkniętymi oczami. Czekałam na odpowiedni moment, jeszcze chwila..., jeszcze chwileczka...
- Co jest kurwa? - złapał się za szczękę. Kostki od uderzenia go w twarz zrobiły mi się całe czerwone. Tak, tego właśnie chciałam. 
- Ty mała dziwko! - krzyknął wycierając krew wypływającą z nosa. - Zabije cię! - wrzasnął i już wyciągając ręce, żeby złapać mnie za długie włosy został powalony na ziemię. W pierwszej chwili byłam zdezorientowana, nie wiedziałam co się stało ale po chwili zobaczyłam dwie czarne postacie szarpiące się tuż przede mną. 
- Wychodzimy! - złapał mnie jeden z nich za rękę i ciągnąc w stronę wyjścia wyprowadził mnie na zewnątrz. 
- Co ty wyprawiasz? - krzyczał na mnie. 
- Ethan? Jak mnie znalazłeś?! - byłam w szoku. 
- W ten sposób próbujesz się zabić?! - wrzeszczał.
- Nie krzycz na mnie! - popchnęłam go i wymijając go wściekła ruszyłam przed siebie. 
- Przepraszam! - dogonił mnie. 
- Akurat. - przyspieszyłam kroku. 
- Słuchaj to wszystko nie jest takie jak ci się wydaje. Mam dużo spraw na głowie, nie jesteśmy do końca bezpieczni. - złapał mnie za ramię i odwracając mnie twarzą do siebie przyglądał mi się.
- O czym ty mówisz? - otworzyłam szerzej oczy. 
- Musimy wracać do domu. - odezwał się po chwili. 
- Nie ma mowy, nie ruszę się stąd. - odpowiedziałam na co westchnął głośno. 
- Jasne, super... rób co chcesz tylko nie miej później do mnie pretensji, że cię nie ostrzegłem. 
Wyminął mnie i wyjmując kluczyki z kieszeni odblokował stojące niedaleko bordowe volvo. Wsiadł do środka i pochylając się w moją stronę uniósł brwi. Wsiadasz? - zapytał mnie ruchem ust.
Mam inne wyjście? - pomyślałam i wsiadłam do środka. Chwilę później odpalił silnik i wrzucając odpowiedni bieg ruszył przed siebie. Podróż przebiegała w ciszy, patrzył tępo na drogę a ja bawiąc się dłońmi nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
- Mogę zadać ci pytanie? - zapytałam.
- Nie. - urwał. Wspaniale. Tego właśnie brakowało. 
_______________________________________________
Wracam do pisania Relief! Przepraszam za takie braki w rozdziałach ale nie miałam czasu na pisanie, byłam 3 tygodnie w szpitalu i tak dalej, wybaczcie mi :c 
Jutro postaram się dodać następny rozdział, dłuższy! Zdaję sobie sprawę z tego, że ten jest zbyt krótki ale był pisany na szybko. 
Liczę na waszą szczerą opinię w postaci komentarzy :)
+ Zapraszam też na moje drugie fanfiction: http://lasthope-fanfiction.blogspot.com/

18 komentarzy:

  1. Cudowny !!! Nareszcie nowy rozdział :)
    Czekam nn ;*
    Xoxo @JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń
  2. omfg świetny, ciekawe co będzie dalej jzjsjsjsjsjsjzjs kocham to! @QoolStoryBro

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. wspaniały rozdział ♥
    czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie szkodzi :) cudny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Warto bylo czekac. Genialny rozdzial . Masz talent dziewczyno czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  7. Nic sie nie stalo. Rozdzial boski jak zawsze jestes genialna

    OdpowiedzUsuń
  8. Już nie mogę się doczekać <33 hjcgudfgufgdfyusj

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny, czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny, czekam na kolejny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku świetny *.*
    czekam na następny ;p

    Zapraszam do mnie!

    http://just-believe6.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny *-*
    Justin odzyskaj pamięć !
    Informujesz ? @JustinBear_Swag

    OdpowiedzUsuń